Skocz do:
Blog /

Medytacja nad Loch Ness

Medytacja nad Loch Ness

Kiedy pod koniec czerwca wraz z żoną przyjechałem do szkockiego Fort Augustus, położonego nad jeziorem Loch Ness, nie planowałem oczywiście rozwiązywać zagadki związanej ze słynnym potworem. Przybyłem tu odwiedzić o. Andrzeja Hardena SJ, który w latach 2005 – 2009 był opiekunem poznańskiej grupy medytacyjnej. Obecnie, od prawie 5 lat mieszka na parafii w Fort Augustus – przepięknie położonej miejscowości, niemal w samym sercu górzystego regionu północnej Szkocji (tzw. Highlands).

 

Opowieści o potworze są wciąż żywe i ściągają nad jezioro Loch Ness mnóstwo ludzi z całego świata, tym bardziej, że region Fort Augustus jest doskonałym miejscem wypadowym na liczne wędrówki. Wystarczy odbić z głównej drogi, by znaleźć się w środku urokliwych, górzystych terenów, pełnych jezior, dolin i zielonych szczytów. Stąd niedaleko do Ben Nevis – najwyższej góry Wielkiej Brytanii.

 

Nie przypuszczałbym, że będę miał okazję w tym szkockim regionie mówić o ośrodku medytacyjnym w Lubiniu i naszej praktyce. Stało się tak 30 czerwca 2018, podczas rekolekcji dekanalnych (Highland Deanery Day of Renewal) w kościele Niepokalanego Poczęcia w Stratherrick (obok Whitebridge). Jest to drugi kościół – oprócz tego w Fort Augustus – którym opiekuje się o. Harden.

 

On był zresztą sprawcą całego „zamieszania”. Rzecz wydarzyła się dosłownie z marszu, bo tuż przed usłyszeniem propozycji, bym opowiedział o medytacji chrześcijańskiej, wraz żoną przyszliśmy do Stratherrick po zrobieniu ponad dwudziestu kilometrowej wędrówki, odwiedzając po drodze słynny wodospad w Foyers. Po moim medytacyjnym świadectwie padło kilka pytań. Jedno z nich wydało mi się intrygujące i zarazem prorocze: „To kiedy zrobicie sesję medytacji chrześcijańskiej w Wielkiej Brytanii?”.

 

Andrzej Haden prowadzi w parafii Fort Augustus grupę medytacyjną. Spotkania odbywają się w każdy wtorek wieczorem. Przybywa na nie kilka osób z różnych tradycji religijnych. Oczywiście wziąłem udział w spotkaniu. Po formalnym „siedzeniu”, w rozmowach pojawił się naturalnie temat Lubinia i medytacji chrześcijańskiej w Polsce.

 

Na koniec muszę jeszcze powrócić do potwora z Loch Ness (po szkocku „loch” znaczy dokładnie „jezioro”). Według legendarnej opowieści z czasów starożytnych w jeziorze żył stwór, który był niebezpieczny dla ludzi – przeszkadzał w normalnym życiu np. w łowieniu ryb czy transporcie wodnym. Wszystko miało się zmienić z chwilą przybycia nad Loch Ness św. Kolumbana, który ewangelizował mieszkańców tych terenów. Pewnego razu, gdy zobaczył wynurzającego się stwora, pobłogosławił go i poprosił, by nie czynił więcej ludziom krzywdy. Mieszkańcy zostali uwolnieni.

 

Historia z potworem rezonowała we mnie. Naukowcy nie potwierdzają nawet jego istnienia. Jak to więc jest z tym stworem? Istnieje czy nie istnieje?

 

Znalazłem swoje własne rozwiązanie. Otóż codziennie rano – przed wyjściem na wędrówkę – medytowaliśmy razem z o. Andrzejem. Podczas jednej z rund przyszła mi odpowiedź, która być może przekona także innych. Co to za najgorszy „potwór”, który przeszkadza nam w normalnym życiu – pełnieniu obowiązków, realizacji powołania czy rozwijaniu talentów? Znamy go dobrze pod różnymi postaciami. Możemy go doskonale zobaczyć podczas medytacji, gdy przychodzą kuszące, rozrywające wewnętrznie myśli, wyobrażenia czy emocje, doświadczamy chaosu i najróżniejszych niepokojów. Ile tu różnych „stworów” się pojawia, które na co dzień wysysają z nas życie… Ale nasza praktyka jest większa niż one. Jest niesiona przez błogosławieństwo np. świętego słowa czy trwania w Bożej Obecności. Dzięki praktyce nasze serce-umysł może być spokojne, czyste i łagodne. Tak, jak była tafla wody Loch Ness – kiedy na nią wielokrotnie spoglądałem – gładka i spokojna.

 

Dariusz Hybel

 

Zdjęcie – O Lubiniu i medytacji chrześcijańskiej – podczas rekolekcji dekanalnych w kościele Niepokalanego Poczęcia w Stratherrick (obok Whitebridge).

napisz komentarz
Secured By miniOrange