Skocz do:
Blog /

Modlitwa Jezusowa

Modlitwa Jezusowa Ojcowie pustyni w poszukiwaniu znaczenia słów: „Zawsze winni się modlić i nie ustawać” (Łk 18, 1) oraz „Nieustannie się módlcie” (1 Tes 5, 17) wymyślili powtarzanie na modlitwie jednego wersetu z Pisma Świętego. Ów werset wybrzmiał ostatecznie słowami Bartymeusza: „Panie Jezu Chryste, Synu Boży, zmiłuj się nade mną, grzesznikiem” (por. Mk 10, 46-52; Mt 9, 27-31; 20, 29-34; Łk 18, 35-43).

S. Stefania Janiak CSFN
 

Trzeba pamiętać, jak pisze mnich Kościoła wschodniego, że „nie wybieramy modlitwy Jezusowej. Zostajemy do niej wezwani i doprowadzeni przez Boga, gdy On uznaje za słuszne”. Modlitwa Jezusowa w praktyce bowiem przypomina wicher pustyni, gdyż modlący się zostaje porwany i wciągnięty w płomienne tchnienie. Modlitwa ta pozostawała „sercem” prawosławia przez około tysiąc lat!

 

W Polsce istnieją dwa ośrodki zrzeszające wspólnoty Modlitwy Jezusowej: w Lubiniu u ojców benedyktynów (22 grupy) i w Kielcach – Światowa Wspólnota Medytacji Chrześcijańskiej (20 grup). Ponadto ojcowie jezuici w Warszawie-Falenicy i Gdyni prowadzą sesje poświęcone tej modlitwie. Ich fenomenem jest fakt medytowania razem we wspólnocie, co daje modlącym się siłę trwania w Chrystusie. Niby forma znana od wieków, bowiem przez setki lat zakonnice i zakonnicy medytowali razem w kaplicach i oratoriach, a jednak niezwykła przez wzgląd na dostęp do medytacji również laikatu!

     

Pomiędzy tradycją, teologią a zjednoczeniem

   

Nauczyciele tradycji Modlitwy Jezusowej przez wieki podawali różne wskazówki, jak praktykować tę modlitwę. Już św. Jan Klimak (VI w.), nazywany ojcem hezychazmu, zalecał powtarzanie jednego słowa na modlitwie. Uważał on, że modlitwa winna być „jednosłowna”. Kolejni nauczyciele, żyjący w późniejszych latach, również proponowali powtarzanie jednego słowa. Anonimowy autor Obłoku niewiedzy napisał: „Wybierz do tego celu słowo krótkie, najlepiej jedną sylabę. Im krótsze słowo, tym lepsze, bardziej bowiem przypomina działanie Ducha: na przykład «Bóg» albo «Miłość». Wybierz sobie któreś z nich albo jeszcze inne, byle tylko było jak najkrótsze. I przytwierdź je mocno do serca, by zawsze w nim było, cokolwiek się stanie. Będzie ci tarczą i włócznią, tak w walce, jak i w pokoju. Tym słowem przebijać będziesz obłok i ciemność ponad sobą”.

 

Nauczyciele i praktycy, szukając formy najściślejszego zjednoczenia z Bogiem i miejsca napełnienia się człowieka życiem Bożym, podają różne propozycje. Św. Jan od Krzyża powiedział: „Jedno Słowo wypowiedział Ojciec, którym jest Jego Syn, i to Słowo wypowiada nieustannie w wieczystym milczeniu; w milczeniu też powinna słuchać go dusza”. Tak naprawdę nie istnieje rozdźwięk pomiędzy powtarzaniem krótkiego wersetu lub dłuższego, w swej zawartości oznacza bowiem to samo. Papież Benedykt XVI w adhortacji o Słowie Bożym napisał: „«On, który objawił nam Boga (por. J 1, 18), jest jedynym i ostatecznym Słowem przekazanym ludzkości» [Propositio 4]. Św. Jan od Krzyża wyraził wspaniale tę prawdę: od kiedy Bóg dał nam «swego Syna, który jest Jego jedynym Słowem (…), przez to jedno Słowo powiedział nam wszystko naraz. I nie ma już nic więcej do powiedzenia (…). To bowiem, o czym częściowo mówił dawniej przez proroków, wypowiedział już całkowicie, dając nam Wszystko, to jest swego Syna. (…) Zatem jeśliby ktoś jeszcze pytał Boga albo pragnął od Niego jakichś widzeń czy objawień, postąpiłby nie tylko błędnie, lecz również obraziłby Boga, nie mając oczu utkwionych w Chrystusa, całkowicie, bez pragnienia jakichś innych nowości» [Droga na górę Karmel, II, 22]” (Verbum Domini, 14). Paul Evdokimov, rosyjski teolog prawosławny, napisał: „Według Biblii imię Boga jest jednym z Jego atrybutów, miejscem teofanicznym, miejscem Jego obecności. (…) W szczególności wezwanie imienia Jezus uniwersalizuje łaskę Jego wcielenia, pozwala każdemu człowiekowi na osobiste jej przyswojenie sobie, serce człowieka przyjmuje Pana. Wezwaniu imienia Boga towarzyszy Jego bezpośrednie objawienie, gdyż imię jest formą Jego obecności”.

 

Praktyka Modlitwy Jezusowej jest szczególnym miejscem rozeznawania duchowego, skierowania uwagi Boga na konkretnego człowieka i skierowania uwagi modlącego się człowieka na przychodzącego Boga. Innymi słowy, praktykując Modlitwę Jezusową, tzw. hezychię, czyli wyciszenie, człowiek modlący się doświadcza wyciszenia ze wszystkiego, co nie jest Bogiem. A może i sam Bóg zatopionego w modlitwie człowieka ogołaca z tego, co nie jest potrzebne na drodze zjednoczenia z Nim samym.

     

Od starego do nowego człowieka

   

Jedną z inspirujących spraw na Modlitwie Jezusowej jest zaangażowanie całego człowieka. Bóg mówi: „Będziesz miłował swego Boga: ze wszystkich sił, całym umysłem, całym sercem”, po prostu cały! Modlitwa bowiem najpierw dokonuje się w sercu. To tu, w sanktuarium człowieka, dochodzi do zjednoczenia: „O duszo, najpiękniejsza pomiędzy wszystkimi stworzeniami, która tak pragniesz poznać miejsce, gdzie przebywa twój Umiłowany, abyś Go mogła znaleźć i złączyć się z Nim, wiedz o tym, że ty sama jesteś Jego ustroniem i miejscem tajemnym, gdzie On się ukrywa! Jakież to zadowolenie i wesele wiedzieć, że wszystko twe dobro i cała twa nadzieja jest tak blisko ciebie, że jest w tobie, a raczej, by się lepiej wyrazić, ty nie możesz istnieć bez Niego” (św. Jan od Krzyża). Rozum na Modlitwie Jezusowej jest bierny, poddany pod jeden powtarzany werset; jest podporządkowany wierze, która odsłania Obecnego. Dzięki temu dokonuje się głębsze zjednoczenie pomiędzy człowiekiem a Bogiem. Podświadomość jest poddawana oczyszczeniu przez ciągłe przebywanie z Bogiem. Wydobywane z niej jest to, co nie jest zintegrowane z Bogiem. Wyobraźnia, która nie jest aktywna w czasie modlitwy, wolna jest od fałszywych obrazów Boga. W końcu sfera psychiczna, poddana całkowicie pod władze ducha, uwalniana zostaje pomału z pozornego doświadczenia Boga. „«Przystępujący do Boga winien wierzyć, że Bóg jest» (Hbr 11, 6). Oznacza to, iż ten, kto chce dojść do zjednoczenia z Bogiem, nie powinien iść przez rozumowanie ani opierać się na smakowaniu, odczuwaniu czy wyobraźni – lecz ma wierzyć w istotę Boga, która nie podpada pod rozum, pożądanie, wyobraźnię ani pod żaden inny zmysł. W tym życiu bowiem nie można mieć całkowitego poznania Boga, przeciwnie, nawet najwyższe odczucie czy doznawanie Boga jest nieskończenie dalekie od Boga i od posiadania Go całkowicie” (św. Jan od Krzyża). Zmysłami bowiem nie można poznać Boga, bo Bóg jest duchem.

 

„Oddajemy się na mocy posłuszeństwa szczególnemu powołaniu, imię Jezusa jest… filtrem, przez który mają przejść tylko myśli, słowa i uczynki zgodne z Boską i żywotną rzeczywistością, symbolizowaną przez to imię. Rozrost imienia Jezusa w naszej duszy zakłada odpowiadające mu umieranie naszego rozdwojonego ja, codzienną śmierć egoizmu” (mnich Kościoła wschodniego). Modlitwa Jezusowa zakłada więc zintegrowanie człowieka z Bogiem, drugim człowiekiem, stworzeniem i samym sobą. Im większa jedność z Bogiem, tym większa z całym stworzeniem.

 
napisz komentarz
Secured By miniOrange